Katarzyna Filutowska: Filozofia starożytna - subiektywny przewodnik
Witold Machura: SICILIA. Alla scoperta di Trapani - parte 1
Piotr Rachtan: Na zapleczu PRL. Erozja
Autorzy:
Andrzej Krajewski (autor monografii)
Kategoria: HISTORIA
Ilość stron: 244
Numer ISBN: 978-83-950872-5-7
Uwaga! Ksi��ka w oprawie twardej!
Od Autora
„Rodzinne drogi”?
Na pomys� opracowania takiej kroniki rodzinnej wpad�em dawno temu, w drugiej po�owie lat ’80, podczas pobytu na stypendium Fulbrighta na Uniwersytecie Michigan w Ann Arbor w USA. Wyjecha�em tam w sierpniu 1986 roku, po czterech latach oczekiwania na paszport.W „Ann Arbor News” zauwa�y�em og�oszenie kogo�, kto poleca� swoje us�ugi jako spisywacz rodzinnych kronik. Umówi�em si� na spotkanie. W typowym ameryka�skim domku w�saty pan po sze��dziesi�tce przedstawi� mi swoj� ofert�. Nagrywa i spisuje wspomnienia cz�onków rodziny, wybiera ilustracje – fotografie, zaproszenia �lubne, nekrologi – i komponuje z nich wielk� ksi�g� oprawn� w skór�, idealnie pasuj�c� na stolik do kawy w salonie.
- Nie ma pan poj�cia, jakie rzeczy znajduj�! – entuzjazmowa� si� emerytowany nauczyciel. – Przepisy kulinarne babci, fotografie dziadka, który wygrywa� futbolowe mecze, epopej� rodzinnego przejazdu przez Stany, bo w Kalifornii kto� znalaz� prac�!
- No, tak – pomy�la�em – a w polskich rodzinach, cho�by w mojej: wojna, Powstanie Warszawskie, Syberia, Anders… To dopiero s� rodzinne historie! I wtedy postanowi�em, �e po powrocie do kraju, jesieni� 1987 roku, za�o�� tak� firm�, bo w oficjalnych, cenzurowanych mediach pracowa� ju� nie zamierza�em.
Nie przewidywa�em, �e w Polsce, ba - w ca�ym obozie radzieckim - dojdzie do zmian, jakie nast�pi�y w roku 1989 i po nim. S�dzi�em raczej, �e b�dzie post�powa� „otomanizacja” realnego socjalizmu, zgodnie z tym, co na pocz�tku 1987 roku powiedzia� mi znawca Europy Centralnej, brytyjski historyk, Timothy Garton Ash:
W przysz�o�ci mo�emy widzie� to, co ju� do pewnego stopnia si� sta�o – powolne, przerywane, ale pokojowe wyzwalanie si� zarówno pa�stw tego regionu spod imperialnego centrum, jak i spo�ecze�stw tych krajów spod ich w�adz. B�dzie to si� dzia�o nie przez reformy odgórne, wprowadzane w ramach ca�o�ciowej modernizacji i rozwoju, ale w rezultacie presji i niezale�nych dzia�a� od do�u, w warunkach generalnego rozpadu i rosn�cego wzgl�dnego zacofania tego regionu w stosunku do reszty �wiata.[1]
�ycie zaskoczy�o nie tylko profesora Asha. Mój pobyt w Ann Arbor, a potem w Nowym Jorku, gdzie pracowa�em w „Nowym Dzienniku”, potrwa� d�u�ej i kiedy 15 wrze�nia 1989 roku dotar�em do Warszawy, by� to ju� inny kraj, cho� formalnie - ci�gle PRL. Zacz��em wspó�prac� z TVP, po roku zosta�em jej korespondentem w Waszyngtonie. Cztery lata pó�niej - redaktorem naczelnym „Przegl�du Reader’s Digest”. Plany spisywania opowie�ci rodzinnych na d�ugie lata posz�y w k�t, cho� powsta� z nich konkurs na „Kroniki rodzinne” w tym miesi�czniku.
Pomys� powróci�, gdy w 2005 roku zmar�a moja Mama. W jej rzeczach odnalaz�em kilka zeszytów zapisanych �adnym, okr�g�ym pismem, ze wspomnieniami z Powstania Warszawskiego i tu�aczki po nim. Potem odkry�em tak�e bruliony zatytu�owane „Pami�tnik Stefanii Linowskiej” g�sto wype�nione kaligraficznym pismem babci, któr� pami�tam jak przez mg��, bo zmar�a gdy mia�em cztery lata.
Ze wspomnieniami rodziny ojca by�o znacznie gorzej: babcia Leokadia rzadko wraca�a do prze�y� z czasów wojny. Najch�tniej opowiada�a jak w Cz�stochowie, gdzie trafi�a po wysiedleniu z Warszawy, do cukierni wszed� radziecki �o�nierz. Nie zwa�aj�c na ciastka i p�czki, wskaza� palcem na zegar, stoj�cy na pó�ce i powiedzia� jedno s�owo: „Czasy”. Wzi�� go bez pakowania.
- I wiesz, Andrzejku, �e w kilka dni pó�niej ca�a Cz�stochowa si� �mia�a, bo na pomniku wyzwolicieli, którzy stali z wyci�gni�tymi r�kami, kto� w nocy powiesi� wyci�te z papieru zegarki i rowery!
To by�y lata pi��dziesi�te i mój ojciec, porucznik Armii Andersa, wo�a� nie ryzykowa� wspomnie� przy dziecku. Mam tylko jego kalendarzyk wojenny z lakonicznymi zapiskami i oficjalne �yciorysy.
Wspomnienia s�dziego W�adys�awa Bobera, mojego te�cia, dosta�em po jego �mierci w 1999 roku, w postaci zszytego maszynopisu. Cho� wcze�niej zosta�y ju� opublikowane w katowickim tygodniku „Tak i Nie” to, jak zauwa�y� ojciec w odr�cznym li�cie, (...)w moich wspomnieniach niektóre sformu�owania i wersety zosta�y zmienione lub opuszczone przez redakcj�. Szkoda by�oby, �eby rzetelna prawda o pobycie w Kazachstanie przerodzi�a si� w dobrochciejstwo, z czym ju� si� spotka�em.
W tym samym czasie syberyjskie wspomnienia starszej siostry mojej �ony, Hanki, spisa�a jej córka Ma�gorzata. �ród�em by�y równie� listy wysy�ane do rodziny przez mam� Hanki oraz relacja pana Wojciecha Dyhdalewicza z Gliwic, który przez pi�� lat, tak jako one, mieszka� w Semipa�aty�sku.
Hanka, lekarz – anestezjolog, od wielu lat na emeryturze, mieszka w Tresnej, w wiejskiej cha�upie kupionej jeszcze w latach 70. Kiedy odwiedzi�em j� tam w styczniu 2018 roku, by uzupe�ni� jej relacj� z Syberii opowie�ciami wojennego dziecka, po raz pierwszy powiedzia�a mi, dlaczego zdecydowa�a si� na kupno tego gospodarstwa nad Jeziorem �ywieckim.
- Zanim podj�am ostateczn� decyzj�, zapyta�am Andrzeja: Czy gdyby przysz�o najgorsze, to wy�ywimy rodzin� z ziemniaków i kapusty, któr� mo�na posadzi� tu, wokó� domu, na ca�ej dzia�ce?
Andrzej, in�ynier, starannie policzy� wszystko i nast�pnego dnia odpowiedzia� �onie:
- Tak, Haniu, w razie wojny damy rad� si� tu wy�ywi�.
Andrzej Krajewski
Warszawa, sierpie� 2018 r.
P.S. W trakcie opracowywania tych wspomnie� znalaz�em listy babci Linowskiej i mojej Mamy, które wykorzysta�em do uzupe�nienia ich opowie�ci. Okaza�o si�, �e Mama miejscami lekko poprawia�a rzeczywisto��. Na przyk�ad pisa�a, �e kolportowa�a „Barykad� Wolno�ci”, dwutygodnik socjalistyczny, podczas gdy po 1989 r. twierdzi�a ju�, �e by� to „Szaniec”, pismo Narodowych Si� Zbrojnych, do których nale�a� jej brat.